Autobus Pełen Nieprzyjaciół

czyli fascynujące metafory w terapii ACT

Photo by narue sri on Unsplash

Jesteś kierowcą autobusu...

Jesteś kierowcą autobusu w podejrzanej dzielnicy. Sceneria jak w Gotham City, albo w Nowej Hucie w nocnych godzinach (wybierz, co mocniej działa na Twoją wyobraźnię). Zatrzymujesz się na przystanku, a do środka pojazdu wsiada grupa niepokojąco wyglądających pasażerów. Twardzi mężczyźni, zadziorne twarze z bliznami, łańcuchy zawieszone na szyjach, dziary na całym ciele, czarne, skórzane ubrania. Jest ich kilku, może kilkunastu – gubisz się w obliczeniach, kiedy rzucają Ci wyzywające spojrzenia. Zauważasz, że są umięśnieni i zdawało Ci się nawet, że dostrzegasz przy nich broń… Powoli ruszacie. Na pewno nie mają biletów, myślisz sobie. Przerażająca grupa siada tymczasem z tyłu autobusu i natychmiast w całym pojeździe czuć napiętą amosferę. Inni pasażerowie przestali rozmawiać. Co jakiś czas patrzysz w tylne lusterko, kontrolując ich zachowanie…

Mija trochę czasu. Zbliżasz się do skrzyżowania i już włączasz kierunkowskaz, żeby pojechać w lewo, kiedy z tyłu autobusu ktoś wrzeszczy w Twoją stronę: Tylko w prawo! Masz jechać w prawo staruszku, albo… Nie chcesz wiedzieć, co oznacza albo, więc wyłączasz kierunkowskaz i skręcasz poszłusznie w prawo, choć nie tędy wiedzie Twoja droga. Przy następnym skrzyżowaniu, próbujesz być bardziej asertywny. Jeden z bandziorów, wstaje jednak wtedy z tyłu autobusu z zaciśniętymi pięściami i staje obok Ciebie. Widzisz z bliska jego wściekłe spojrzenie. Przeciąga kciukiem po swojej szyi, dając jasno do zrozumienia, co Cię czeka, jeśli znów nie skręcisz w prawo… Jesteś cały mokry ze stresu. Skręcasz w prawo, a niemiły pasażer wraca na tyły. Uff… przynajmniej nie musisz go dalej oglądać. Ale co dalej?

Sytuacja powtarza się w nieskończoność. Jeździcie godzinami po mieście. Skręcacie zawsze w prawo, a zatem kręcicie się w kółko. Ponieważ szybko nauczyłeś się, że masz spokój, jeśli tylko wybierasz na skrzyżowaniu prawo, to już dawno nie widziałeś nieprzyjaciół z tyłu autobusu. Okazało się, że można nauczyć się z nimi żyć. Po wielu manewrach, zaczynasz nawet zapominać, jak dokładnie wyglądali. A po jeszcze dłuższym okresie, nie pamiętasz nawet, że ich ze sobą wieziesz. Oczywiście, wciąż skręcasz wyłącznie w prawo, ale wierzysz, że to Twój własny pomysł i całkiem wolny wybór. Na samą myśl o tym, żeby wybrać lewo, czujesz ciarki na plecach, choć gdyby ktoś Cię zapytał, nie potrafiłbyś już wyjaśnić dlaczego… 

Jesteś kierowcą autobusu. I od lat kręcisz się w kółko po tym mieście, nie przeczuwając, że jesteś zakładnikiem własnych pasażerów…

Kino akcji Stevena Hayesa

Brzmi, jak scenariusz na świetny thriller, chyba, że już do końca nic nowego w tej historii się nie wydarzy. Ta historia nie jest jednak inspirowana kinem, ale to jedna z metafor stosowanych jako interwencje w terapii ACT (podpowiedź, czytaj: akt, nie ACeTe).
ACT to skrót od Terapia Akceptacji i Zaangażowania (Acceptance and Commitment Therapy)wymawiamy to jak angielski czasownik act, ponieważ kluczem i sercem terapii jest właśnie zaangażowane działanie na rzecz wybranych przez siebie wartości. Terapia ACT lubi metafory i wizualizacje, a także techniki uważności. Celem tego artykułu nie jest wyjaśnić jej podejście od A do Z (do tego lepiej skorzystać z książki, którą znajdziesz na dole w notce bibliograficznej), ale przybliżyć to, czym jest w jej świetle akceptacja i gotowość. Bo o nich jest właśnie opowieść autobusowa…

Jeszcze jedno słówko przed rozwikłaniem zagadki. Nazwisko, które powinniśmy zapamiętać przy tej okazji to na pewno pan Steven C. Hayes. Terapeuta, który rozwinął swoje podejście, sam mierząc się z zaburzeniami lękowymi i jak to sam nazwał piekłem ataków paniki. Zatem możemy uwierzyć, że na poziomie emocjonalnym, znał on osobiście bandziorów z autobusu. Kiedy już wiemy to wszystko, spróbujmy wyjaśnić opowiastkę, od której zacząłem ten wpis. Czego nas ona uczy?

Ps. Zanim przeczytasz interpretację, pomyśl o niej sam/a. Jak ta metafora wpływa na Ciebie? Czy coś brzmi w niej znajomo?

Jak długo będziesz kręcić się w kółko?

Powiedzmy, że Autobus to Twoje życie psychiczne, a Ty, oczywiście, jesteś w nim Kierowcą. Jednak, nie wszystko jest tak całkiem pod Twoją kontrolą, może się okazać, że część Twoich pasażerów wsiadła nieproszona i bez biletów. Nie lubisz ich. Więcej, bardzo się ich boisz. Tymi bandziorami mogą być pewne emocje albo myśli, których sam widok Cię paraliżuje. Zrobisz wszystko, byle nie widzieć ich na oczy, byle nie ujawniały się w polu Twojej świadomości.

Załóżmy, że chciałbyś coś zrobić, ale zrobienie tego grozi niemal na pewno tym, że Nieprzyjemni Pasażerowie podniosą się z tyłu autobusu (gdzieś z podświadomości) i znowu zaczną Cię nękać. Może chciałbyś wyjść z samotności i znowu przebywać z ludźmi, zaprzyjaźnić się z kimś, może odbudować z kimś bliską więź. Może zmienić pracę. Może zrealizować odłożone dawno na półkę marzenie. Już byś to dawno zrobił, ale… przecież emocja Ci nie pozwala! Z tylnego siedzenia wstaje Bandzior Lęk a obok niego Recydywista Wstyd i każą Ci skręcać w prawo. Proszę się nie wygłupiać. Siedź w domu. Nie dzwoń. Bo jak nie…

Właściwie, to nie wiesz, jak się kończy ta groźba, bo zawsze ich słuchasz. Dzięki temu, żyje Ci się dużo spokojniej. To jasne, emocje siedzą na swoich miejscach. Ale w Twoim życiu, jak się okazuje, nic się nie zmienia w wielu ważnych obszarach. Ciągle rezygnujesz z tego, żeby skręcić w lewo. Ani do przyjaźni. Ani do miłości. Ani do zmiany pracy. Ani do twórczości. Ani tu, ani tam. Wiesz to czy nie, stajesz się zakładnikiem swoich emocji. Zrobisz wszystko, by czuć się dobrze, zrobisz wszystko, byle nie patrzeć w oczy Twoim bandytom. Twoje pole życiowe tymczasem kurczy się sukcesywnie. Nic się nie zmienia – czasem może w nocy budzi Cię lęk, że wszystko będzie zawsze tak samo. Nigdy już nie będzie lepiej ani inaczej. 

Jeśli jakoś to Ciebie dotyczy, mam nadzieję, że się właśnie porządnie zdenerwowałeś/aś. Że zamierzasz się zawziąć i zamiast czekać aż Nieprzyjaciele opuszczą autobus, już teraz poprowadzić pojazd tam, gdzie naprawdę chcesz jechać. Choć będzie to wymagać wiele. Będzie wymagać między innymi… zeskoku. Spokojnie, nie musisz wyskakiwać z autobusu! Trzymaj za to mocniej kierownicę. 

Neil Armstrong czy Adam Małysz? Czyli filozofia zeskoku

Zdefiniujmy zeskok. Istnieją bardzo różne zeskoki. Mój najbliższy przyjaciel, fan skoków narciarskich, z całą pewnością, słysząc to słowo, pomyśli o Wielkiej Krokwi i Adamie Małyszu. Znajomi inżynierowie z technicznej uczelni, być może przypomną sobie raczej rakietę kosmiczną i słynny zeskok Neila Armstrona z ostatniego stopnia drabinki na powierzchnię księżyca. Ktoś inny ostatnio zeskoczył z łóżka albo krzesła czy drabinki. Albo nawet z autobusu. Można zeskoczyć z wysoka, ale można też z całkiem niska, z jednej grubszej książki możnaby już pewnie zeskoczyć

W terapii ACT zeskok to kolejna metafora, tym razem dla tzw. gotowości. Gotowości do czego? Do stawienia czoła strumieniu nieprzyjemności emocjonalnych, takich jak: lęk, smutek, zakłopotanie, wściekłość, znudzenie i wiele innych. Ta gotowość to jednak więcej niż zwykłe czekanie na te emocje, ani też niezrozumiałe wystawianie się na nie, jakby sobie samemu na złość. Chodzi wyłącznie o to, że te emocje nie stanowią już dla nas bariery nie do przejścia. Jeśli moje wartości i pragnienia domagają się działania, to gotowością będzie podjąć je, nawet jeśli wiązać się to będzie z falą trudnych stanów wewnętrznych.

Podjęcie działania w takich warunkach, to właśnie odważny zeskok. Podam Ci przykład z autopsji. Jest relacja w mojej rodzinie, na której mi zależy, ale skomplikowała się ona ostatnio i bez wątpienia rodzi we mnie szereg niekomfortowych uczuć, choćby samego niepokoju czy żalu. Mogę zatem uznać, że najważniejsze jest nie doświadczać tych emocji i wycofać się z relacji. Odmawiam zeskoku. 

Mogę jednak powiedzieć sobie też tak: Ok, z dużym prawdopodobieństwem, kiedy wykręcę numer telefonu i zadzwonię, to poczuję przypływ tych emocji, zanim ktokolwiek nawet podniesie słuchawkę. Ale jestem na to gotowy. Wcisnięcie zielonej słuchawki to dla mnie zeskok
Nie wiem, co się dalej wydarzy, dalej poprowadzi mnie już grawitacja. Odpuszczam pełną kontrolę. Na tym polega przecież swobodny zeskok. Nie muszę stale kontrolować swojego samopoczucia i uczuciowego termostatu.

Zeskoki mogą być różne, pamiętaj o tym. Nie musisz od razu stawiać się przed wyzwaniem tak wielkim, jak skok spadochronowy albo zeskok z mamuciej skoczni. Nie musisz łamać sobie przy tym nogi. Możesz wybrać na początek nieduży taborecik, Ty decydujesz. Tak, wreszcie to Ty decydujesz, a nie grono gangsterów z tylnych siedzeń twojego autobusu. Szybko okaże się, że nie mogą Ci oni naprawdę nic zrobić. Robią tylko głupie miny, Ty za to masz prawo jazdy i prowadzisz. 

Post Scriptum

Z pewnością wrócę jeszcze na blogu do terapii ACT i do innych jej metafor. Na dziś, zachowajmy w pamięci te dwie, które świetnie ze sobą współpracują. Nie tylko zachowajmy je w pamięci, ale też wykorzystajmy w życiu. Jakiego skrętu w lewo boisz się od lat wykonać? Od jakiej gotowości uciekasz? Jaki zeskok możesz sobie wyznaczyć i… wykonać?

W skrócie:

Notka bibliograficzna:
Hej, hej! Zobacz także:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć, postaw mi kawę.
Doda mi sił, kiedy znów usiądę do pisania:)