Twój styl i gust… komunikacyjny

czyli osiem postaw według von Thuna

Photo by Nimble Made on Unsplash

Maska i twarz...

Chyba każdy, kto w jakimś momencie swojego życia zaczyna interesować się psychologią i terapią, dochodzi do etapu pogardzania społecznymi maskami. Myśli dużo o autentyczności, o szukaniu prawdziwego ja i wyczula się na wszelki przejaw udawania w sobie i w innych. Zdemaskujmy się! Z takim transparentem możnaby wtedy iść na ulice. Jest to też etap goryczy. Bo ludzie dalej nie odsłaniają się przed sobą nawzajem ochoczo. Bo lata mijają, a obiecany nam Graal autentyczności wciąż nam umyka… I, bo jak dobrze wiemy, w najmniejszym stopniu, gra udawania nie chce się skończyć w różnych złożonych systemach, w jakich żyjemy: od polityki począwszy, a na rodzinie skończywszy. Jesteśmy głosem wołającego na pustyni. Maski mają się świetnie.

Inne spojrzenie na maski, dużo bardziej wyrozumiałe, przyniosła mi dopiero lektura drugiego tomu Sztuki rozmawiania, autorstwa Friedemann Schulza von Thuna (patrz: notka bibliograficzna na dole strony). Był on bodaj pierwszy, który pokazał mi, że maskom należy się głęboki szacunek. Nie są one wcale nieautentyczne i sztuczne, ponieważ wyrosły naprawdę z samej materii życia danego człowieka. Jeśli ktoś nosi na twarzy maskę perfekcjonisty, to nie kupił tej maski w sklepie. Wykiełkowała ona na jego obliczu podlewana przez życiowe doświadczenia, często przez bardzo konkretne cierpienia. Maska ukrywa twarz. Ale maska też tą twarz chroni przed zranieniem… Maskę zdejmuje się przed kimś naprawdę bardzo bliskim. Można ją zdjąć dopiero, gdy czuje się bezpiecznie. Jeśli ja nie daję poczucia bezpieczeństwa komuś, nie mogę od niego wymagać zdejmowania maski. Nie zasłużyłem sobie na tak hojny i ufny gest. 

Maski nosimy ze względu na innych ludzi, nosimy je przy nich. Dlatego też bardzo konkretnie wyrażają się one w podejściu do interakcji, w stylu, w jakim komunikujemy się i budujemy relacje z otoczeniem. Dlatego ten wpis będzie właśnie o stylach komunikacyjnych, które wyróżnił von Thun. Jest ich osiem i czytając o nich, łatwo wpaść w pułapkę łatwego osądzania. A przecież każda z tych masek jest po coś. Dlatego przy każdym opisie pojawi się dwóch protagonistów. Głos zabierać będzie najpierw nieprzejednany Prokurator, a następnie empatyczny Adwokat. Na koniec jednak, nie będziemy wydawać ostatecznego wyroku. Postaramy się raczej pozostać w zdrowym napięciu pomiędzy obiema skrajnościami… Gotowi? Zaczynamy! 🙂

#01. Sierotka Marysia

Sierotka Marysia: Życie mnie przerasta – to mój dogmat, to moje podstawowe wyznanie wiary. Nie chcę być samodzielna, lepiej za bardzo nie dorastać. Świat jest groźny, a życie stawia wymagania, których moje słabe barki po prostu nie uniosą. Muszę odnaleźć kogoś… Kogoś silnego. Dlatego wysyłam dookoła jasny sygnał: Potrzebuję pomocy. Nie chcę podejmować żadnych decyzji. Nie mógłbyś podjąć ich za mnie? Będę wdzięczna. Chcę, żeby ktoś się mną zajął, żeby ktoś się mną zaopiekował. To wszystko, co znam, nigdy nie musiałam inaczej. Tyle spraw mnie przerasta. Nie mogę, nie potrafię, nie jestem w stanie… te słowa odmieniam przez wszelkie przypadki. Czekam na Twój ruch. Póki co, czuję się bezradna.

Nieubłagany Prokurator. Otóż nasza Sierotka Marysia oszukuje się! Nikt nie zabiera jej możliwości decydowania ani robienia tego czy tamtego. Czy nie mogłaby spróbować mówić trochę innym językiem? Mówić: Decyduję się. Wybieram. Postanowiłam. Chcę tego czy tamtego. Uważam, że ktoś tu gra w rolę bezsilnej i chowa gdzieś za plecami swoją moc i możliwości. Ucieka przed odpowiedzialnością i rzeczywiście nie chce dorosnąć. Czasem wręcz manipuluje swoją słabością: Nie masz serca, jeśli nie chcesz mi pomóc… Dlaczego by nie spróbować, jak smakuje samodzielność? Dlaczego by nie zaryzykować trochę. Zrobić wreszcie coś na własny rachunek! Nasza Sierotka cierpi na brak wiary w siebie. Czas sobie zaufać!

Empatyczny Adwokat. Ktoś tak wychował Sierotkę Marysię, pamiętajmy o tym. Może miała nadopiekuńczych, lękowych rodziców i stąd nauczyła się, że świat jest wielki i groźny, a ona – mała i zdana na innych? Poza tym, nasza Sierotka ma w sobie też coś prawdziwego i ważnego. Naprawdę potrzebujemy siebie nawzajem i naprawdę nie poradzimy sobie zawsze ze wszystkim sami. Czy nie moglibyśmy się od niej uczyć umiejętności proszenia o pomoc? Iluż z nas ma z tym problem, proszę Państwa! A prośba o opiekę i troskę? Kto nie umie o to nigdy prosić, nie doświadczy także dojrzałej intymności między dwojgiem ludzi. 

#02. Superbohater

Superbohater: Cześć, powiedz mi, co Cię trudzi. Chętnie pomogę. Kiedy przeżywasz coś trudnego, ja promienieję, bo mogę użyczyć Ci mojej mocy, a po to przecież istnieję! Chodź, siądę i wysłucham Cię. A potem doradzę. Przyjdę pomóc Ci to załatwić. Pożyczę pieniądzę. Uratuję z opresji. Założę kilka akcji charytatywnych. Nie dbam o sen, o odpoczynek, o mój stan materialny, ani życie prywatne. Mogę mieć rodzinę albo nie, zawsze przecież znajdę kogoś, komu mogę pomóc. Czy ja potrzebuję pomocy? Nie żartuj, proszę. Pełnię właśnie moją życiową misję. Jestem szlachetnym człowiekiem, jestem tegorocznym mesjaszem. Co świat zrobiłby beze mnie?

Nieubłagany Prokurator. Jakiż wspaniały jest nasz Superbohater, szkoda tylko, że nie potrafi pomóc sam sobie. Zawsze pomocny dla innych, jest ślepy na własne potrzeby i pragnienia. Nosi swoją pracę, szlachetność i wytrzymałość jak order, pędząc jednocześnie w stronę wyczerpania i wypalenia. Ta słabość, której udaje, że nie ma, goni go i kiedyś dopadnie. Póki co, czuje się dobrze TYLKO, kiedy służy innym. Dlaczego pan czy pani superbohater nie wchodzi w równorzędne relacje? Dlaczego wciąż musi mieć przewagę, jako ta mocniejsza strona? Pielęgniarka, Terapeuta, Nauczycielka, Pracownik Socjalny, Opiekuńczy Starszy Brat i tak dalej… Superbohaterze, może czas ujawnić światu, że jest pan/i jednak śmiertelnikiem, jak każdy inny? Z własnymi potrzebami i słabościami i nie zawsze tak idealnie święty/a? 

Empatyczny Adwokat. Linia obrony naszego ratownika jest klarowna: potrzebujemy wśród nas ludzi, którzy niosą innym pomoc. Pomaganie może być oznaką siły i dojrzałości. Dobrze, żeby nasz Superbohater po swojej superbohaterskiej pracy, potrafił/a zdjąć pelerynę i założyć domowe kapcie. Przytulić bliską osobę i umieć nie tylko jej pomagać, ale przyjmować jej czułość i troskę. Nie zaszkodzi też trochę zdrowego dystansu, świat kręci się dalej i ludzie radzą sobie dobrze nawet wtedy, gdy nas nagle zabraknie. Wydawało się nam, że jesteśmy niezastąpieni, ale wszystko się ułożyło dobrze też bez nas. To nie jest smutne, to uspokajające. Świat nie spoczywa na naszych barkach, możemy je zatem nareszcie rozluźnić. Ach, i jeszcze jedno! Czas okazać sobie samemu dobroć i łagodność. Jest w środku nas dziecko, które wcale nie jest nieskończenie wytrzymałe i silne. Ono też zasługuje na opiekę i miłość. Nie nakarmi się podziwem innych.  

#03. Etatowy Ofiarnik

Etatowy Ofiarnik: Wiem, że to głupie, ale powiem coś o sobie. Generalnie, to się nie liczę, ale mogę się na coś przydać. Mogę Cię podziwiać albo w czymś Cię wyręczyć. Przyniosę ciasto na spotkanie i poświęcę godziny, żeby przygotować prezent dla Ciebie, choć prawie się nie znamy. Jestem świetny w dopasowywaniu się. Co o tym myślisz? O, ja też tak uważam! Świetnie odnajdę się w każdym środowisku, bo w lot chwytam, jakie są reguły gry i nie będę ich podważać, spokojna głowa. Będę się chętnie przepracowywać. Czuję się najlepiej, kiedy przytłoczę się robotą aż po uszy. Nikt nie jest gotowy na takie poświęcenia, jak ja! A poza tym, zawsze będę dokładnie taki, jakiego chcesz mnie mieć. Dla Ciebie wszystko!

Nieubłagany Prokurator. Panie Ofiarniku, a gdzie pan podział szacunek dla siebie? Jak można czynić z siebie do tego stopnia niewolnika? Czy pański bliźni rzeczywiście tak bardzo potrzebuje do szczęśliwego życia niewolników? No i ta moralna przewaga, jaką pan tak skrupulatnie buduje… Nic nie można panu zarzucić. Wszystko dla innych, nic dla siebie. Ale jeśli ktoś nie okaże wdzięczności, to… być może zerwie pan kontakt z tą osobą, prawda? Dodajmy też problem konformizmu. Mówi pan, że świetnie dopasowuje się do obowiązujących reguł gry, ale co jeśli reguły gry są niesprawiedliwe, przemocowe, obłudne? Tak bardzo unika pan konfliktów, że spolegliwość przesłoni panu kiedyś moralność. Panie Ofiarniku, czas zbudować poczucie własnej wartości i stanąć mocniej na nogach w relacjach z innymi. Stosownym zadaniem byłby tutaj solidny trening asertywności… 

Empatyczny Adwokat. Ofiarność jednak nie zasługuje na wyrzucenie do kosza. Czyż ma nam zostać w naszym świecie wyłącznie ideał „samorealizacji”? Służba jest czymś godnym… o ile masz tę godność w sobie już wcześniej. Bądźmy wyrozumiali dla Etatowego Ofiarnika, gdyż zmaga się on z bardzo silnym lękiem przed odrzuceniem. Z jakichś powodów wierzy, że jeśli będzie miał swoje zdanie i własne potrzeby, to przestanie być akceptowany przez bliźnich. Skłonność do godzenia się czy unikania konfliktów, nie zawsze jest złą cechą, czasem wyjdzie wszystkim na dobre. Panie Ofiarniku, mam jednak dla pana prośbę, niech pan uwierzy, że może być takim, jakim naprawdę jest. Ma pan prawo być takim, jakim pan jest. Są na świecie dojrzali ludzie, którzy przyjmą pana, z całym tym grajdołkiem

#04. Twardziel

Twardziel: Nic mnie tak nie wkurza jak słabość, gdy widzę wokół siebie słabych ludzi, to działa mi to na nerwy. Życie jest trudne i nie ma w nim miejsca dla mięczaków. Weź się w garść i popraw ten raport! Skończ z tym płaczem, nie jestem przedszkolanką i nie mam czasu Cię niańczyć. Jak można to było sknocić! Nie do wiary! Teraz to się popisałeś. Idiota. I co się tak na mnie patrzysz? Jakiś problem? A i mógłbyś coś zrobić z tą fryzurą, wyglądasz jak strach na wróble. Ten człowiek jest jakiś zaburzony, a tamten to skończony egoista. Nikomu nie można ufać. Polegaj tylko na sobie. Umiesz liczyć, licz na siebie!

Nieubłagany Prokurator. Mamy tu przykład drastycznie przemocowej osoby. Jeden akapit jej wypowiedzi i już mi się zrobiło słabo. Nie brak takich szefów i szefowych w biurach na całym świecie. Nie brak takich rodziców w dysfunkcyjnych rodzinach. Nie brak takich poniżających partnerów i współmałżonków. Nie brak takich profesorów, którzy jako promotorzy, wylewają wiadro pomyj na prace dyplomowe swoich studentów. To czysta agresja i emocjonalna przemoc. Twardziel poniża innych, żeby przypudrować własne poczucie wartości, które jest kruche… bardzo kruche. Pan Twardziel musi się nauczyć okazywać innym ludziom szacunek, nic mu od tego nie ubędzie. 

Empatyczny Adwokat. Nasz niby-twardziel ukrywa w sobie bezdenna otchłań poczucia bezsilności. Mógł być kiedyś sam poniżany, lekceważony, pogardzany. Wierzy, że świat to gra pod tytułem Ja albo Ty. W takim razie, doszedł do wniosku, że lepiej być górą. Boi się, że jeśli nie zdominuje innych, sam zostanie (jak w przeszłości?) zdominowany. Pamiętajmy też, że wybuch złości bywa czasem prawomocną i adekwatną reakcją na wydarzenia. Chodzą na ziemi ludzie, którym nic nie pomogło by tak bardzo, jak to, że nauczą się wreszcie przeklinać, wiem, bo sam taką osobą byłem. Poza tym, pan Twardziel ma umiejętność wchodzenia w bezpośrednią konfrontację i w tej sprawie Etatowy Ofiarnik mógłby chodzić do niego na korepetycje.

#05. Wzorowy Uczeń

Wzorowy Uczeń: Mam już pełen kalendarz, ale wcisnę nasze spotkanie biznesowe na wtorek, na 18:00. Dla kogoś kto przeszedł tyle kursów zarządzania sobą w czasie, to żaden problem! Jestem też certyfikowanym trenerem, menadżerem, psychoterapeutą i coachem. Kocham moją pracę i zajmuję się nią też po pracy. Zwykle realizuję naraz wiele różnych projektów i nie cierpię marnotrawienia czasu i nieróbstwa. Biegam od działania do działania i nie zobaczysz mnie z zamkniętymi oczami na ławce w parku. Zawsze szukam nowych wyzwań i lista moich niezwykłych osiągnięć stale rośnie. Sam zobacz na moje CV – ile potrafię! Czy mogę już liczyć na Twój podziw? Dodam, że wciąż wiem, że stać mnie na więcej!

Nieubłagany Prokurator. Panie Certyfikowany – czy może pan zatrzymać na chwilę tę gorączkową krzątaninę? Przypomina pan chomika na karuzeli! A te wszystkie osiągnięcia, czy to z autentycznej pasji czy może, aby uzasadnić siebie w oczach innych? Po co to całe imponowanie? Jakie mam kursy, jakich ludzi znam osobiście, gdzie nie byłem, czego nie widziałem. Ho, ho. No i co z tego, proszę Pana? Co pan z tego ma, koniec końców? A to przesiadywanie w pracy po godzinach? Czy warto, czy naprawdę warto? Widzę przecież, jak spina pan wysoko ramiona, widzę, jak nigdy nie czuje się pan zadowolony z tego, co już osiągnął. Widzę, jak nie potrafi pan odpoczywać… Profesjonalista w każdym calu, ale czy szczęśliwy? Panie Sędzio, wnioskuję dla Wzorowego Ucznia o tydzień medytacji w ciszy. Żeby przekonał się, że nie zawsze musi być wydajny i że nie musi aktywnością uzasadniać wciąż swojego prawa do istnienia. 

Empatyczny Adwokat. Nie oskarżajmy Wzorowego Ucznia, odebrał on kiedyś w swoim życiu bardzo ponurą lekcję. Nauczono, go, że można go kochać tylko pod pewnym warunkami, że musi na miłość zapracować szczególnym wysiłkiem. Stąd też całe swoje życie zamienił on w wytężoną pracę, pracuje jak wół i chce prezentować się innym z jak najlepszej strony. Można go obwiniać o to, że za dużo czasu spędza na budowaniu swojego wizerunku, ale z drugiej strony, wielu ludziom brakuje takiej siły przebicia i zdrowej konkurencyjności. Poza tym, zaangażowanie w świat i w jego przekształcanie jest ważne, nie możemy się jedynie wycofać do wewnętrznej twierdzy, jeśli możemy coś wartościowego zrobić. Nawet mnich chce zmieniać świat na lepsze.

#06. Pan Zasadniczy

Pan Zasadniczy: Przy stole się nie siedzi w czapce. Przy jedzeniu się nie rozmawia. Nie biegaj! Trzeba słuchać starszych. Ludzie powinni być bardziej porządni. Jaki tu bałagan, trzeba to ułożyć. Nie możesz sobie ot tak, usiąść na ławce, skoro jesteś w drodze do pracy! Jak tak można? Trochę powagi, proszę państwa. Zachowuj się! Weź się nie wygłupiaj. Posłuchaj mnie, ja wiem, jak to należy zrobić. No oczywiście, skoro nikt mnie nie słucha, to potem tak to wychodzi! Trzeba wprowadzić jakieś zasady. A tak w ogóle, jest tylko jeden właściwy sposób na życie. To kontrolowanie wszystkiego.

Nieubłagany Prokurator. Mamy przed sobą oczywistego freaka kontroli, który wierzy, że zawsze ma rację i że gdyby tylko pozwolono mu uporządkować świat według jego zasad, wszystko byłoby już dobrze. Nasz Pan Zasadniczy nie grzeszy też spontanicznością ani radością życia, a do tego bywa tak strasznie irytujący i w domu, i w pracy. Jest niewyczerpaną encyklopedią zasad i mądrości. Oskarżam go o skrajne skrępowanie własnego ja. O sztywność poglądów i sztywność ciała, które kontroluje wszelkie impulsy czy żywe emocje. Podejrzewam, że Pan Zasadniczy tak strasznie kocha kontrolę, ponieważ podskórnie wie, że ten potężny chaos, jakie w nim siedzi, lada moment sam może wydostać się w sposób niekontrolowany na zewnątrz. Czyż tak nie jest, Panie Zasadniczy?

Empatyczny Adwokat. Nasz Pan Zasadniczy to też oczywiście Strażnik Moralności. Moralność jest dla nas dobra, zatem to nie intencje są złe, ale ich wykonanie i przesada. Myślę, że Pan Zasadniczy za bardzo dokręca sobie śrubę, bo wierzy, że inaczej z pewnością przestałby być dobrym i przyzwoitym człowiekiem. Może odebrał bardzo surowe wychowanie, może nikt nigdy nie nauczył go, jak sobie radzić z gniewem czy pożądaniem seksualnym? Może Pan Zasadniczy boi się tak strasznie wielu rzeczy w samym sobie? Ale jeśli czemuś za bardzo przykręcamy śrubę, to z całą pewnością to właśnie wybuchnie! To paradoks, ale nadmierna kontrola prowadzi do kompletnego braku kontroli! Chętnie pouczę się z Panem Zasadniczym odpuszczania kontroli i większej otwartości na doświadczenia wewnętrzne. 

#07. Brodaty Pustelnik

Brodaty Pustelnik: Nie lubię spotkań, kiedy muszę coś załatwić, wolę napisać. Wybieram w restauracji małe stoliki na jedno krzesełko i przedziały ciszy w pociągach. Nie jestem zbyt rozmowny i w sumie najlepiej się odprężam, kiedy mogę pobyć sam ze sobą. O ile to możliwe, cały mój wolny czas, spędzam właśnie w odosobnieniu. Nie lubię też telefonów i czasem nie odpisuję na wiadomości. Rzadko okazuję innym zainteresowanie, bo nie chcę się wikłać w międzyludzkie relacje. Na wszelki wypadek, emanuję chłodem. To działa, bo coraz mniej ludzi jest wokół mnie. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi uważa mnie za dziwaka… Ale mam swoją pustelnię i nikt mnie tam nie skrzywdzi.

Nieubłagany Prokurator. Pan Pustelnik unika wszelkich przejawów życia uczuciowego z innymi ludźmi. Zabiera sam sobie szansę na doświadczenie zwykłej serdeczności. Przecież nie zmuszam go od razu do założenia wielodzietnej rodziny, mógłby mieć na początek kilku zwykłych kolegów! Z innymi, jeśli już musi, chce rozmawiać tylko o faktach. Zamroził w sobie uczucia i trudno mu o empatię dla innych. Panie Pustelniku, czy warto tak za wszelką cenę unikać bliskości? Czy nie będzie pan tego żałował? Czy nie byłoby dobrze czasem opowiedzieć siebie drugiej osobie? I czy pomyślał pan o tym, ile osób wpędza pan przy okazji w poczucie opuszczenia i bycia ignorowanym?

Empatyczny Adwokat. To, co na zewnątrz, często kompensuje to, co wewnątrz. Myślę, że pan Prokurator zapomina o tej ważnej zasadzie. Jeśli nasz Pustelnik na zewnątrz jest skrajnie zdystansowany i nieporuszony, to być może dlatego, że wewnątrz skrywa niezwykle bogaty i wrażliwy świat uczuciowy. Może doświadczył w swoim życiu, w najbliższych relacjach nadużyć i przekraczania granic. Może pęta go strach, że jeśli wejdzie w relację, zatraci w niej siebie. Wybiera izolację, bo bliskość kojarzy mu się z psychicznym pochłonięciem przez drugą osobę. Lepsza samotność niż utrata siebie, tak sobie może myśleć. Przypuszczam, że wielu z nas słabo radzi sobie z samotnością i tutaj możemy spojrzeć na Brodatego nawet z podziwem. Poza tym, pan Pustelnik uczy nas mądrej rezerwy przy zawieraniu nowych znajomości, przecież nie każdy człowiek to potencjalny przyjaciel.

#08. Gwiazda Hollywood

Gwiazda Hollywood: Ojeju, nie uwierzysz, co mi się ostatnio przytrafiło. Jakiś nieznajomy obcokrajowiec zaczepił mnie wczoraj wieczorem na ulicy i zapytał, czy nie pójdę z nim zatańczyć na konkursie salsy dla amatorów. Pewnie, że poszłam! Ale to był odjazd, zajęliśmy trzecie miejsce, bez trenowania! Niesamowite, że ciągle mi się zdarzają takie szalone historie, ale to pewnie dlatego, że jestem taka przebojowa, jak wiesz. Ach, i zaplanowałam sobie następne wakacje, tym razem jedziemy z mężem na 30-dniową objazdowkę po najdzikszych terenach w Stanach Zjednoczonych. Będzie też rodeo! Cóż to będą za emocje! Lubię tak czerpać z życia pełnymi garściami!

Nieubłagany Prokurator. Czzy to prawdziwa rozmowa, czy teatralna scena? Przy naszej gwieździe, nie czuję się jak pełnoprawny rozmówca, lecz członek publiczności. Mam tylko klaskać, śmiać się i wiwatować. Poza tym, kiedy nasza gwiazdka zapyta mnie, jak się czuję i co u mnie słychać? Dlaczego zawsze się nudzi, kiedy to ja chcę coś powiedzieć, zwłaszcza coś ważnego? Poza tym, czy my w ogóle jesteśmy w jakiejkolwiek relacji? Mam wrażenie, że w roli Twojego audytorium, mógłby mnie zastąpić pierwszy lepszy przechodzień. Moje główne oskarżenie brzmi zatem tak: mówisz niby do mnie, ale tak naprawdę mówisz do siebie, żeby poczuć się dobrze z tym wyjątkowym, fantastycznym wizerunkiem siebie. To nie jest rozmowa, tylko ciągła autoprezentacja

Empatyczny Adwokat. Ok, ale nasza Gwiazda Hollywood ma swoje powody, aby tak bardzo starać się o bycie dostrzeżoną. Może jej lekcja życiowa brzmiała: Musisz być atrakcyjna, żeby być zauważona. Może być też tak, że nasza Gwiazda cierpi na jakąś pustkę w sobie i póki co nie potrafi poradzić z nią sobie inaczej, niż przez plasterek przygód, intensywnych doświadczeń i skłonności do wylewnych zwierzeń. Doceńmy też niewątpliwe talenty naszej scenicznej Gwiazdy: nieprawdopodobne historie, liczne anegdoty, poczucie humoru! To wszystko sprawia, że możemy się chwilę ogrzać w jej kolorowym świecie i zaspokoić własną potrzebę niecodziennych, silnych wrażeń. Dzięki Ci za to Gwiazdko!

Post Scriptum

Nikt z nas nie jest czystym, laboratoryjnym przypadkiem jakiegoś z wyżej wymienionych stylów komunikowania się z innymi ludźmi. Raczej jesteśmy ich splotem, pewnie nie wszystkich, ale kilku z pewnością. W zależności od momentu życia, od kontekstu, od relacji, od środowiska. Nie diagnozujmy się zatem nawzajem pochopnie (diagnozowanie innych zostawmy terapeutom). Jak widzicie zarówno w słowach Prokuratora, jak i Adwokata są wskazówki rozwojowe dla każdej ze zbyt sztywnych ról, w jakie wpadamy. Rozwój to godzenie ze sobą przeciwieństw, a nie wybór albo-albo (np. albo będę spontaniczny albo kontrolujący; albo będę otwarty na ludzi albo zamknięty etc). Czasem warto być spontanicznym, czasem bardziej adekwatne będzie dokładne planowanie i porządek. Przed niektórymi warto się otworzyć, a przed innymi nie. Nie ma lekko, musimy w sobie pomieścić cały ten repertuar 🙂

Notka bibliograficzna:
Hej, hej! Zobacz także:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć, postaw mi kawę.
Doda mi sił, kiedy znów usiądę do pisania:)