Ile jest Romków w Romku…?

czyli o wielu duszach w nas.

Photo by Quino Al on Unsplash

Ideał spójności i wewnętrzne konflikty, czyli niezliczone Romki w Romku...

Romek cierpi na chroniczny wewnętrzny niepokój i rozdarcie. Wydaje się, że każda decyzja to ciężka batalia, której nigdy nie może wygrać. Inni ludzie wydają się Romkowi pewni siebie, spójni, zdecydowani i generalnie mocni jak skała. Romek nie czuje się jak skała, Romek czuje się jak galaretka. Kilka scen z życia Romka. Ktoś zaprasza Romka na imprezę. Romek waha się. Myśli sobie: Tak! Opuszczę wreszcie te cztery kąty. Spotkania są takie ubogacające. Będzie dobre jedzenie i moje ulubione ciemne piwo… Romek uśmiecha się do siebie, wyjmuje z szafy ten lepszy dres i układa fryzurę, gdy nagle słyszy w sobie całkiem inny głos. No nie, gdzie Ty się wybierasz? W domu jest miło, cicho i bezpiecznie. Tam trzeba się będzie starać, dobrze prezentować, prowadzić rozmowy, prężyć muskuły towarzyskości… Po co to komu? Romek zastyga w bezruchu. Iść czy nie iść? Posłuchać Romka na Tak czy Romka na Nie? Romka Lwa Salonowego czy Romka Domatora
Boże, czy choć raz nie mogę być czegoś na 100% pewny? – użala się w duchu nasz bohater. 

Bo przecież takie sytuacje się ponawiają. Romek dostaje intratną propozycję zmiany pracy. Ileż to wewnętrznych myśli i odczuć kłóci się w nim wtedy! Jeden mówi (Romek Karierowicz): Idź przebojem! Skorzystaj z okazji. Trzeba brać życie za rogi. Drugi oponuje (Romek Stateczny): Przecież nie jest Ci teraz źle. Nowa praca, nowe kłopoty. Trzymaj się tego, co masz. Wtóruje mu podobny, głos trzeci (Romek Niepewny siebie): Wiesz, ten człowiek Cię przecenia. Nie poradzisz sobie na tym stanowisku. Ale odwagi dodaje czwarty (Romek Rozwojowiec): Chociaż spróbujmy, przecież to okazja do nauczenia się czegoś, tu wyczerpały się już dawno szanse na rozwój… Widzisz, jeszcze gorzej niż wcześniej. Teraz dusza Romka podzielona jest aż na czterech bohaterów. Romek wyczerpany idzie spać, odraczając decyzję na nieokreślone Kiedy Indziej. Czy inni też się tak zmagają? – myśli w nocy Romek. Tak Romku, odpowiadam ze zrozumieniem. Nikt nie jest wewnętrznym monolitem, a jeśli wydaje mu się, że jest… to niedobrze. To znacznie gorzej. Ale do tego jeszcze dojdziemy…

Wewnętrzni bohaterowie, czyli w rolach głównych występują...

Daję Romkowi do przeczytania fragment książki. To Sztuka rozmawiania Friedemanna Schulza von Thuna. A dokładniej, tom trzeci, z podtytułem: Dialog wewnętrzny. Romek czyta tekst z wypiekami na twarzy. To jest to. To jest dokładnie to, co przeżywam! – myśli sobie podczas lektury. Mistrz von Thun porównuje tam wnętrze człowieka do np.: różnorodnego zespołu ludzi w pracy, drużyny piłkarskiej albo wewnętrznej sceny teatralnej z wieloma aktorami. Skoro bohaterów wewnętrznych, czyli pewnych aspektów osobowości albo też energii psychicznych jest wiele, to nic dziwnego, że dochodzi między nimi od czasu do czasu do konfliktów. Pierwszym krokiem w rozwiązywaniu takich węzłów w sobie powinno więc być zidentyfikowanie, kto we mnie teraz zabiera głos? Jak mógłbym ten aspekt swojego ja nazwać? Jakie ma imię? Jakie niesie ze sobą orędzie? Czego strzeże? A dalej, z jakich doświadczeń ten mój aktor wyrósł? 

Romek kupuje sobie kawę w piekarni, bierze ze sobą notes (ten na ważne myśli), siada na ławce w parku i odnotowuje skrupulatnie wewnętrznych bohaterów, których spotyka w sobie najczęściej. Może niektórzy z nich są znani również Tobie? Przedstawmy dziesięciu topowych aktorów, których zidentyfikował w sobie sam Romek:

Znany też jako: Poganiacz z batem, Pan Bardzo Aktywny oraz Opiekun List z Zadaniami. Romek obsadza go bardzo często jako pierwszoplanowego aktora. Tak często, że nie chce on schodzić ze sceny także w czasie odpoczynku i podczas urlopu. Jego orędzie brzmi: Weźmy się za to teraz. Albo: Mam tu dla Ciebie listę rzeczy do zrobienia NA JUŻ. Lubi wszczynać konflikty, kiedy Romek siedzi i nic nie robi. Szturcha go, kiedy zatrzymuje się, żeby posłuchać ptaki w drodze do pracy. Bywa zatem uciążliwy. Z drugiej strony jednak, jest najważniejszym doradcą w sprawach związanych z pracą i domowymi zadaniami. Można poznać go w sobie zwłaszcza po pośpiechu! 

Inne jego imiona to: Piewca Ostrożności, Niespokojny Skrupulant oraz Pan A_Co_Jeśli? Bywa na scenie częściej niż Romek by chciał. Jego motto to: Coś się stanie, jeśli nie będę miał kontroli. Muszę być czujny. Ma swoje ulubione momenty dnia i nocy. Dopytuje zawsze, czy zamknęliśmy drzwi do domu i czy w portfelu dalej jest karta do bankomatu (czy też może zniknęła w tajemniczych okolicznościach i ktoś zabrał nam wszystkie pieniądze…?). Snuje fantazje o grożących nam niebezpieczeństwach. W wolnym czasie, wszystko sprawdza dwa, nie – trzy razy! Jego ulubione pytania zaczynają się niezawodnie od trzech słów: A co jeśli…? Przychodzi jako ukłucie niepokoju i natrętne myśli. 

Alternatywne imiona to: Wewnętrzny Wojownik, Pan Zapalczywy i Gotowy na Wszystko. Ten aktor występuje najchętniej w scenach walki, nie stroni od konfliktu i wyznaje zasadę: Nie cofnę się ani o krok! To klasyczny wojownik, który karmi się myślami typu: Będę walczył, choćby z całym obozem nieprzyjaciół, bo prawda i sprawiedliwość są po mojej stronie. Romek ma co do niego mieszane uczucia. Jest mu wdzięczny za siłę, którą dał mu nieraz w trudnych życiowych sytuacjach, kiedy spotykał mało przyjemnych ludzi na swojej drodze. Z drugiej strony, kiedy Bojownik zajmuje całą scenę, to scenagrafia pęką w szwach, a konflikt nieraz eskaluje pod sklepienie wewnętrznego teatru! Przeczuwamy, że wojownik ma swój czas w nas, kiedy wzbiera w nas gniew i dostrzegamy w innych naszych przeciwników. 

Inne imiona: Wewnętrzny Mędrzec, Święty Człowiek albo Odwieczna Prawda. Ten aktor jest jednym z ulubionych Romka. Jest jednak raczej cichy i nie pcha się na scenę. Wydaje się najlepszym balansem dla Bojownika o sprawę, jak również dla Pana Hiperproduktywnego. Przekaz Mistrza Zen można sprowadzić do słów: Złap dystans. To przeminie. Spójrz pogodnie na życie. Uwolnij się choć trochę od samego siebie. To nasz osobisty archetyp mędrca i świętego jednocześnie. Zaskakuje nas swoją mądrością, której możemy posłuchać, gdy czujemy, że całkiem zgłupieliśmy. Można go poznać po humorze, pogodzie ducha i myślach, które poszerzają naszą perspektywę na nasze życie. 

Zwany także: Niewinnym, Wewnętrznym Dzieckiem oraz Małym Księciem. Mały Chłopiec lubi towarszystwo Mistrza Zen, bo rzeczywiście mają ze sobą wiele wspólnego. Ten najmłodszy aktor niesie ze sobą bardzo proste przesłanie: Pobawmy się. O, to ciekawe! Wow, jakie to piękne! Jego głosem jest zachwyt, beztroska i bezinteresowność. To nasz pomost do dzieciństwa. Mały Chłopiec zatrzymuje Romka, żeby popatrzył na wieczorne, rozświetlone chmury i namawia, żeby kupił sobie lunetę do obserwacji gwiazd. Daje się we znaki – nawet depresją! – kiedy Romek zaniedbuje go całkiem na rzecz Pana Hiperproduktywnego. Przypomina, że życiem trzeba się cieszyć.  

Znany również pod innymi pseudonimami: Asertywny, Pan Niezależny oraz Wewnętrzny Bodyguard. To taki bramkarz, który pilnuje, żeby nie przepuścić do naszego życia niechcianych obcych postaci. Jego orędzie brzmi: Nie będziesz ze mną pogrywał. Sam zdecyduję. Nie, nie pozwalam, żebyś tak mnie traktował! Romek wie, że to niezmiernie ważny aktor, często jest na scenie albo bardzo blisko niej. Odznacza się stanowczością, potrafi odmawiać i prosi nieznajomych, żeby najpierw się wylegitymowali, zanim pozwoli, żeby weszli do naszego życia. Ma jeden feler, zaufanie to nie jest jego mocna strona! 

Można go nazwać także np. tak: Czuła Dusza, Serce na Dłoni, Kochający. Ten aktor tęskni za bliskimi więziami i stara się o nie troszczyć. Zachęca Romka słowami: Chciałbym, żeby nasz dom był otwarty, pełny i hałaśliwy od głosów naszych przyjaciół! Family Man organizuje urodzinowe imprezy-niespodzianki. Szykuje prezenty. Zaprasza na kawę. Dzwoni raz w tygodniu. Pomaga bliskim w trudnościach. Jest kimś, kto potrzebuje relacji, łaknie obecności innych ludzi i zawsze stara się o tym przypominać Romkowi. Kłuje go w sercu, a nawet nawiedza w snach, kiedy ten prowadzi zbyt samotne i zamknięte życie. 

Romek nazywa go także: Bardem Wolności, Wiecznym Wędrowcem i Pustelnikiem. Kiedy Włóczykij wchodzi na scenę, to wygłasza mniej więcej taki monolog: Potrzebuję trochę czasu dla siebie. Muszę pobyć samemu. Tęsknię za samym sobą. Włóczykij zabiera Romka na długi spacer, szuka najbliższego lasu i organizuje urlop w Bieszczadach. Snuje fantazje o życiu poza społeczeństwem i ogląda kolejny raz film Into the Wild. Włóczykij czasem przepycha się trochę z Family Manem i zwykle wygrywa ten, który ostatnio rzadziej bywał na scenie. 

Można go nazwać także następującymi imionami: Pan Podejrzliwy, Wnikliwy Obserwator oraz Prywatny Detektyw. Ten aktor zrodził się w Romku z biegiem lat, wraz z odkryciem, że pozory mylą i – jak głosi przysłowie – nie wszystko złoto, co się świeci. Agent Wywiadu odzywa się więc takimi słowami: Poczekajmy, jak się sprawa rozwinie. On tak mówi, ale czy tak jest? Zastanówmy się nad tym, co tu się dzieje… Romek zaprasza Agenta na scenę, zwłaszcza kiedy pojawia się w nowym środowisku albo sytuacja, w której jest, wprowadza go w zakłopotanie. Czasem ten podejrzliwi głos pracuje w roli adwokata diabła, dopatrując się możliwości fałszu w otoczeniu. Bywa więc przesadnie podejrzliwy i najchętniej zamknąłby Romka za grubą skorupą ostrożnej dyplomacji…

Alternatywne określenia dla tego aktora to: Czyścioch, Człowiek Excel oraz Pan Porządkowy. Przychodzi z orędziem: Co za bałagan! Trzeba coś z tym zrobić. Wszystko powinno mieć swoją półeczkę! Miłośnik Porządku tak naprawdę kocha poczucie bezpieczeństwa i zawsze ma go za mało. Dlatego robi porządki w szafie, układa książki na regale, porządkuje godzinami pliki w komputerze, kupuje tablicę korkową, żeby zawieszać tam rzeczy do zrobienia i monitoruje z uważnością giełdowego maklera budżet domowy. Romek zdaje sobie sprawę z niewątpliwych zasług Miłośnika Porządku, ale pamięta też, że potrafi on doprowadzić go do wyczerpania. Zawsze można coś lepiej poukładać, a chaos jakoś lubi wracać do rzeczywistości jak kurz na przetarte jeszcze wczoraj półki!

Złote dzieci i kozły ofiarne, czyli scena główna i życie za kulisami...

Można by wymienić dalej Romki w Romku, ale przekracza to na pewno możliwości zarówno autora, jak i drogich czytelników. Poprzestańmy na dziesiątce i zastanówmy się teraz razem z Romkiem, których aktorów lubi on bardziej, których mniej, a których nie lubi wcale. To bardzo ważne pytania. Wszyscy Ci aktorzy to dzieci Romka, powstały na bazie jego życiowych doświadczeń, są częścią jego psychiki. Teoretycznie, powinny być traktowane z takim samym szacunkiem. Ale tak nie jest. Niektóre swoje dzieci Romek promuje i zawsze ich słucha. Inne pełnią role statystów, albo są całkiem zepchnięte ze sceny, głęboko za kulisy świadomości. Zobaczmy, jak wpływa to na tożsamość Romka:

Romek ma zatem ulubionych bohaterów, np. Mól Książkowy. Romek lubi się tak przedstawiać innym ludziom. Lubi w sobie tę cechę, szuka kolejnych lektur z listy literatury pięknej i spędza – bez żalu – całe wolne godziny z nosem między stronami grubej książki. Opowiada o przeczytanych dziełach innym i pieczałowicie rozwija domową biblioteczkę. Tak, to ja! – mówi sobie Romek, przez co jego wewnętrzny reżyser całkiem stapia się w nim z tym konkretnym aktorem. 

Stopień niżej są wciąż lubiani aktorzy, do których jednak Romek ma pewien dystans. Wchodzą oni na scenę od czasu do czasu i zwykle jako drugoplanowe postaci, jak np. Sportowa Dusza. Romek lubi tego aktora i traktuje go jako miłą część swojej osobowości. Często słucha go, kiedy ten mówi: Chodźmy pobiegać. Albo: Czas na poranną gimnastykę! Z drugiej strony, Romek ma do niego dystans, np. prosi go o spokojne zejście ze sceny, kiedy ma ochotę wstąpić na burgera z frytkami!

Dalej mamy aktorów niepożądanych. Choć są częścią wewnętrznej trupy teatralnej Romka, ten trzyma ich w zespole niechętnie, z pewną dozą zawstydzenia nawet. Oczywiście, potrafi się do nich przyznać, ale… tylko kiedy musi. Np. Pan Poprawny Politycznie z pewnością w nim mieszka, ale Romek surowo ocenia jego konformizm i wyrachowanie. No, ale cóż, on też przecież dochodzi do głosu, zwłaszcza w biurze, w którym Romek pracuje a także podczas rodzinnej wigilii. Romek wie, że potrzebuje go, aby nie wikłać sobie życia bez konieczności. 

Na samym końcu są osierocone wewnętrzne dzieci. Czasem siedzą za kulisami, czasem związane są gdzieś w piwnicach teatru, gdzie organizują od razu wewnętrzny ruch oporu przeciw Romkowi (np. wyskakują na wierzch jako nerwowe tiki, senne koszmary czy objawy psychosomatyczne). Domagają się uznania swoich praw, czego Romek, póki co, nie chce uczynić. Np. Romek zauważa w sobie niechętnie Wewnętrznego Sknerę, który wzdryga się w nim, kiedy ten zleca przelew na cel charytatywny. Romek wstydzi się tego osobistego Scrooge’a i zawsze mówi sobie: O nie, taki na pewno nie jestem! A jednak i ten duch wraca np. pod postacią nadmiernego zatroskania o pieniądze, czy zapominania o zaplanowanym przelewie. 

Wewnętrzny Reżyser, czyli rozwiązywanie konfliktów w nas

Koniec końców zatem, co może zrobić dla siebie Romek, aby dojść ze sobą do ładu? Załóżmy, że Romek planuje urlop i dochodzą do niego różni bohaterowie. Jeden mówi (Spragniony Wakacji): O tak, weźmy cztery tygodnie, pojedźmy w siną dal i zapomnijmy o wszystkim! Inny głos przekonuje (Wewnętrzny Sknera): Ale nie możemy wydać majątku! Nie wydam fortuny na bilety i noclegi, nie ma mowy! Trzeci twierdzi stanowczo (Włóczykij): Powinienem spędzić ten czas sam, żeby naprawdę naładować baterię. Czwarty (Family Man) oponuje: Zorganizujmy wycieczkę rowerową wspólnie z przyjaciółmi. Im nas więcej, tym weselej! Oto, co może teraz zrobić Romek w ramach uporządkowanego wewnętrznego dialogu:

Dopuść do siebie różne spierające się ze sobą odczucia i myśli. Powoli nazwij sobie te wewnętrzne poruszenia, nadaj im adekwatne imiona, aby łatwiej było dostrzec ich postaci. Kto ze sobą dyskutuje? Romek poza wspomnianymi wyżej, może zidentyfikować np. głos Domatora: Przecież wszystko, co lubię mam na miejscu. Po co gdzieś jechać? Albo głos Małego Chłopca: Zawsze marzyłem, aby zobaczyć na własne oczy Islandię… etc. Powiedzmy, że Romek zauważył w sobie łącznie tych sześciu rozmówców. 

Póki co, głosy aktorów są zmieszane, wszyscy pchają się na scenę i krzyczą jeden przez drugiego. Dlatego Romek czuje w sobie głównie znajomy mu świetnie zamęt. Na szczęścia, poza aktorami jest jeszcze Wewnętrzny Reżyser, ktoś, kto potrafi zamoderować dyskusję – to centrum dowodzenia w tożsamości Romka. Reżyser może poprosić na scenę pojedynczo każdego z aktorów i pozwolić im wypowiedzieć się od początku do końca, bez przerywania ze strony innych. W ten sposób, może on poznać siłę argumentów i dokładną treść orędzia każdego uczestnika wewnętrznej dyskusji. 

Same monologi to jednak często wierzchołek góry lodowej, więcej nowych aspektów wyjdzie na jaw, kiedy w kolejnym kroku Reżyser pozwoli na uporządkowaną sprzeczkę między aktorami. Na pewno do niej dojdzie. Kiedy tylko głos zabierze Mały Chłopiec-Marzyciel, odpowie mu (pewnie ostro) Wewnętrzny Sknera. Family Man będzie przerzucał się argumentami z Włóczykijem. Dzięki takim wewnętrznym potyczkom, perspektywy na decyzję staną się znacznie głębsze i wnikliwe. Reżyser powinien notować najważniejsze wnioski i postulaty każdej ze stron. 

Ostatecznie, Reżyser jest po to, aby podjąć wiążącą decyzję. Powinno ona uwzględniać (choć w różnym stopniu) argumenty każdego aktora. Może się np. okazać, że Wewnętrzny Sknera zgadza się na Islandię, ale pod pewnymi warunkami (np. wykonanie dokładnych obliczeń i wzięcia na siebie dodatkowo płatnego zlecenia na pokrycie części kosztów). Dziecko jest przeszczęśliwe! Włóczykij i Family Man dostają równo po połowie urlopu: samotna Islandia przez tydzień, tydzień na spotkania towarzyskie w domu (Domator przyklepał). Spragniony Wakacji jest nieco zawiedziony, że będą to tylko dwa tygodnie, ale cieszy się, że jednak jedziemy w siną dal! Nagle Romek doświadcza w sobie niespotykanego spokoju i pewności swojej decyzji. 

To coś nowego! Żałuję, że nie znałem tej metody wcześniej – mówi i z uśmiechem na ustach zaczyna pakować walizki . 

Post Scriptum

Jeśli chcesz być jak Romek i nauczyć się sztuki wewnętrznego porozumienia, to wykonaj dla siebie następujące ćwiczenia:

Pamiętaj tylko, żeby nie martwić się tym swoim wewnętrznym wielogłosem. Nie oskarżaj się pochopnie o chwiejność czy niezdecydowanie. Wiele punktów widzenia w nas to bogactwo, choć czasem odbieramy je jako kłopot. Iluzja bycia zawsze jednolitym i spójnym może się skończyć o wiele gorzej. Ktoś zawsze Hiperproduktywny może doprowadzić się nawet do śmierci z przepracowania, a ten kto ma w sobie tylko Mistrza Zen – może stać się dziwacznie obojętnym na swój los. Kto chce być tylko Włóczykijem, będzie cierpiał z osamotnienia. A kto uznaje w sobie wyłącznie Rodzinnego Człowieka, może zaniedbać kontakt z samym sobą. Aktorzy na wewnętrznej scenie są właśnie po to, aby rzucać sobie nawzajem wyzwania i balansować swoje wpływy. Korzystaj z tego świadomie! To Twoi aktorzy, a Ty jesteś tutaj Reżyserem!

Notka bibliograficzna:
Hej, hej! Zobacz także:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć, postaw mi kawę.
Doda mi sił, kiedy znów usiądę do pisania:)